Ile kosztuje polska głupota?
Ponad 70% połączeń odbieranych przez dyspozytorów pod numerem alarmowym to telefony bezzasadne. W momencie, kiedy ktoś dzwoni na 112 mając apetyt na pizzę, w innym miejscu drugi właśnie umiera, bo karetka przyjeżdża zbyt późno.
Dzwonią dla żartów, albo żeby „sobie pogadać”. Niekiedy są pijani, agresywni i wulgarni, dzwonią żeby ponarzekać na władzę, czy służby. Zdarzają się także telefony z prośbą o podwiezienie, czy interwencję, bo bankomat wciągnął kartę, albo zwyczajnie po informacje. Absurdów zgłaszanych na 112 jest wiele i z wielu można by się śmiać, gdyby nie był to numer alarmowy, którego ceną za blokowanie bywa życie.
W Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gorzowie Wlkp. od 1 stycznia 2017 r., do 14 listopada 2017 r. zarejestrowano 488 093 zgłoszeń, z czego 400 401 to połączenia bez uzasadnienia. Statystyka dotycząca połączeń na numer alarmowy 112 szokuje. - W 2016 roku średnio na dobę 77,3% wszystkich połączeń zostało zakwalifikowane jako fałszywe. Rok 2017 niestety w dalszym ciągu potwierdza tę statystykę gdyż dobowo obserwujemy niezasadną ilość wywołań 112 w przedziale 70 - 80% - mówi Jolanta Krynicka z Biura Prasowego Wojewody. Fałszywe alarmy to nie tylko bolączka lubuskiego. Problem dotyka całą Polskę.
Linia alarmowa działa przez całą dobę, każdego dnia tygodnia. To numer bezpłatny, z którym można się połączyć nawet bez karty SIM w telefonie. Jest łatwo dostępny, bo dla alarmującego cenna jest każda sekunda. Wielu Polaków wciąż nie rozumie, że 112 to numer pod który dzwoni się wymagając natychmiastowej pomocy. Może dlatego wciąż zdarza się tak wiele absurdów. - Jak się okazuje fantazja ludzka nie zna granic. Przykładem z może być osoba, która dzwoniła do Centrum Powiadamiania Ratunkowego do 30 razy w ciągu jednej zmiany witając Operatorów Numerów Alarmowych słowami „cześć kochanie” następnie rozłączając się – mówi Jolanta Krynicka.
Blokowanie numerów alarmowych sankcjonowane jest karą aresztu, ograniczenia wolności, bądź grzywny do 1500 zł. Statystyka potwierdza jednak, że nadużcia wyeliminować trudno, a na brak wyobraźni cierpi wielu Polaków, którzy numer ratunkowy notorycznie mylą z telefonem do „przyjaciela”.