Gazociąg South Stream o przepustowości 63 mld metrów sześciennych miał połączyć bezpośrednio wybrzeże Rosji i Bułgarii. Pierwszą nitką gazociągu Gazprom zamierzał przesyłać gaz do Serbii,Węgier, Słowenii i Austrii. Nord Stream, którego budowa po rezygnacji z South Strem przestaje być strategicznie opłacalna, miał dostarczać gaz bezpośrednio do Niemiec. Oba projekty pozwalały ominąć Polskę, Czechy, Słowację, Estonię, Łotwę, Litwę, Białoruś,Ukrainę, Mołdawię i Rumunię.
South Stream – już jako spółka powołana w czerwcu 2007 roku przez Gazprom i włoski koncern ENI i do której udziałowców przyjęto również francuski koncern energetyczny EDF - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura miała prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Ale już od sierpnia tego roku zaczęła mieć poważne problemy. Pierwsza z projektu wykruszyła się Bułgaria – z uwagi na wątpliwości Komisji Europejskiej. Jakie?
- To chyba oczywiste, że międzyrządowe porozumienie Bułgarii, Węgier, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii z Rosją są sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym UE – odpowiedziała Komisja Europejska. Konflikt z Ukrainą tylko pogarszał sprawę. W końcu Władimir Putin, prezydent Rosji, żeby pokazać krajom zaangażowanym w multilateralną umowę z Rosją bijącą w część Krajów UE oficjalnie ogłosił 'koniec z budową'. Ale powiedział to rosyjskim mediom – nie partnerom w biznesie.
Oficjalne stanowisko Komisja Europejska poznała dopiero po rozmowie Marosza Szefczovicza, wiceprzewodniczącego KE z ministrem energetyki Federacji Rosyjskiej Aleksandrem Nowakiem.
- Będziemy intensywnie pracować z krajami członkowskimi z Europy Środkowo-Wschodniej i Południowo-Wschodniej nad połączeniem rynków i dywersyfikacją dostaw gazu. To są cele mającej powstać unii energetycznej, która jest priorytetem nowej Komisji – informuje teraz Marosz Szefczovicz i dodaje, że zamierza na początku 2015 r. zaproponować strukturę 'grupy roboczej wysokiego szczebla', która ma opracować plan dywersyfikacji dostaw gazu dla regionu obejmującego państwa UE, które były zaangażowane w South Stream. Czasu jest mało, bo zbliżająca się zima i fiasko projektów, na które liczyli liderzy Niemiec, Francji i Włoch stawiają część krajów UE w sytuacji, w której wstrzymanie dostaw gazu może skutecznie zaszkodzić ich gospodarkom, co ma być w zamyśle Kremla, retorsją za sankcje ekonomiczne nakładane na Rosję za okupację Krymu i Wschodniej Ukrainy.