Od czterech lat ostrzegam, że prawdziwy kryzys to dopiero będzie. Na razie wychodzi na moje. Dziś daję kolejne potwierdzenie, że kryzys się zbliża. Jeśli wierzyć rynkowi nieruchomości to idą gorsze czasy. Ruch na rynku mieszkaniowym jest najniższy od lat i spada.
Poniżej widzisz liczbę pozwoleń na budowę mieszkań
(niebieska linia), rozpoczętych budów (czerwona linia), oraz mieszkań
oddanych do użytkowania (zielona linia). Wszystkie informacje podaję w
tysiącach:
Na
powyższym wykresie za 2005 – 2012 daję dane rzeczywiste (linia
ciągła). Natomiast za 2013 daję prognozę na podstawie pierwszych pięciu
miesięcy tego roku (linia przerywana). Pozwolenia i budowy spadły oraz
jeśli ten rok będzie podobny do poprzednich będą dalej spadać.
Mieszkania oddane do użytkowania wzrosły i lekko będą rosły w tym roku.
Prawdopodobnie dlatego, że budujący mieszkania na sprzedaż i wynajem
chcą szybciej odzyskać zainwestowany kapitał i szybciej kończą budowy.
To
by oznaczało spadek mieszkań w budowie. Rozpoczęte budowy zwiększają
liczbę mieszkań w budowie. A mieszkania oddane do użytkowania
zmniejszają liczbę mieszkań w budowie. Poniżej widzisz liczbę mieszkań w
budowie za ostatnich osiem lat. Ta niebieska kropka po prawej stronie
wykresu to moja prognoza na koniec roku:
Co
roku około kwietnia rozpoczęte budowy zaczynają przeważać i ilość
mieszkań w budowie rośnie. Natomiast każdej zimy przeważa liczba
mieszkań oddawanych do użytkowania a liczba mieszkań w budowie spada.
Jeżeli prognoza mieszkań rozpoczętych i oddanych w 2013 na podstawie
pierwszych pięciu miesięcy 2013 okaże się zbieżna z rzeczywistością to w
grudniu 2013 będzie w budowie około 660 tys. mieszkań. Czyli spory
dołek.
Przytomny
czytelnik zapyta: mówisz o rynku mieszkaniowym, a tak naprawdę piszesz
o budownictwie mieszkaniowym. Prawda. Chciałbym coś napisać o liczbie
lokali kupowanych i sprzedawanych. Nie tylko nowych ale też
istniejących. Niestety w połowie 2013 najświeższe informacje o
transakcjach nieruchomościowych udostępnione przez Główny Urząd
Statystyczny dotyczą 2010:
Dostępne
dane nie wnoszą wiele do ponurej prognozy. Dane o transakcjach
lokalami mieszkaniowymi oraz nieruchomościami zabudowanymi budynkami
mieszkalnymi za 2010 pokazują w tamtym okresie podobnie jak dane
budowlane wzrost. Co było dalej… próżno szukać w GUS.
Trochę
więcej światła na popyt i podaż na rynku nieruchomości mieszkalnych
daje indeks ceny metra mieszkania w 10 największych miastach stworzony
na podstawie badania ankietowego NBP:
Powyższy
indeks stworzono na podstawie cen nominalnych. Po uwzględnieniu
inflacji oznacza on jednak spadek cen od 2008 zarówno na rynku wtórnym
jak i pierwotnym. Rynek pierwotny spada tak mało ponieważ deweloperzy
przerzucili się na większe mieszkania w lepszych lokalizacjach.
Obrazu
spowolnienia na rynku nieruchomości dopełniają informacje o
finansowaniu nieruchomości przez banki. Przez ostatnie półtora roku
wartość finansowania bankowego dla nieruchomości po raz pierwszy od
kilkunastu lat stoi w miejscu:
Tę stagnację w finansowaniu widać znacznie lepiej na wykresie tempa przyrostu kredytu:
Przez
ostatnie kilka lat finansowanie nieruchomości przez banki rosło
pomiędzy 1% a 4% miesięcznie (daje średnią za okresy 6 miesięczne, by
wygładzić wykres i uczynić go bardziej czytelnym). Przy okazji wychodzi,
że znowu mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu. Krach na rynku
nieruchomości USA w 2007 i początek kryzysu, który ogarnął świat
uratowała nas przed bańką na nieruchomościach, która w najlepsze zaczęła
się u nas rozkręcać w 2008.
Potem
jeszcze w 2010 i 2011 bank nieznacznie zwiększały finansowanie
nieruchomości. Ale od drugiej połowy 2011 w zasadzie dały sobie spokój –
finansowanie nieruchomości stoi w miejscu.
Jeśli
wierzyć wspólnej mądrości konsumentów, deweloperów i banków to z rynku
nieruchomości wynika ponury obraz przyszłej koniunktury...
Paweł Dobrowolski
Wirtualna szuflada - https://www.mpolska24.pl/blog/wirtualnaszuflada
Paweł Dobrowolski jest byłym Prezesem Zarządu Fundacji Obywatelskiego Rozwoju.
Jest absolwentem Wydziału Ekonomii Harvard University (Massachusetts, USA).
Był ekspertem Instytutu Sobieskiego. Członkiem Zarządu Polskiej Fundacji Rozwoju Oświaty.
Był pracownikiem Deutsche Morgan Grenfell i dyrektorem Warsaw Equity Holding oraz Trigon, pracował m. in. z prof. Sachsem.
Do jego zainteresowań naukowych należą: ekonomia polityczna reform, ekonomia instytucjonalna i behawioralna, ekonomia banku centralnego i polityka pieniężna, instytucje finansowe, wymiar sprawiedliwości, rynek radiowo-telewizyjny, prawo upadłościowe, fuzje i przejęcia, organizacja rynku (industrial organization), polityka antymonopolowa, fiskalne konsekwencje starzenia się społeczeństwa.
Od 1995 roku zajmuje się doradztwem gospodarczym. Zawodowo pomaga kupować i sprzedawać firmy,
Autor książki pt. „Podstawy Analizy Finansów Firm” wydanej nakładem Stowarzyszenia Księgowych w Polsce oraz kilkudziesięciu artykułów o bankowości centralnej, upadłości, mediach oraz gospodarce.
Pomysłodawca wprowadzenia w Polsce wysłuchania publicznego
Zgadzam się:
http://www.mpolska24.pl/blogi/post/4565/jak-banki-doja-klientow
Elity zgubiły Polskę
Polska jest już zgubiona. Jest na równi pochyłej. Będzie zwijała się demograficznie, a następnie również gospodarczo. Gdy z nową siłą wybuchnie globalny kryzys gospodarczy, staczanie się Polski przyspieszy. Uderzy w nas też pakiet klimatyczny.
http://www.ibs.edu.pl/content/view/6334/106/
Gdyby pański pra dziadek myślał tak samo to byłby pan rosjaninem. Cholera POLACY GDZIE WASZA POLSKOŚĆ ?
Jakie elity? Bandę komunistów, mniejszych aparatczyków, popleczników zdrajców narodu i ich potomstwo, to nazywa Pan elitami?
początkiem końca polskiej gospodarki są nieustające awantury polityków , w czasie których zapomina się o tym co powinno być priorytetem w tych nie spokojnych ekonomicznie czasach
@ Jerzy Krejewski & Tomasz Urbaś:
Szanowni Panowie,
Muszę się nie zgodzić z waszymi opiniami. Owszem, banki jak najbardziej doją swoich klientów, a Polskie "PRowe Elity" (proszę nie mylić z elitami, którymi są naukowcy, artyści, i osoby które nie pchają się do władzy, lecz osiągają sukces ciężką pracą) cały czas się kłócą... ale z całym szacunkiem, drodzy Panowie, to nie jest nic nowego. Tak było, jest i będzie. W tym przypadku sami jesteśmy sobie winni.
Banki nie przystawiały nikomu pistoletu do głowy. Owszem, stosowały agresywny PR, ale to człowiek wybiera, czy pod czymś się podpisze, czy też nie. Pan Urbaś sam pisze w tytule swojego artykułu: "banki doją KLIENTÓW". Nie niewolników, tylko ludzi którzy zdecydowali się z wolnej woli zostać klientami, bo jest to WYGODNE. Niestety, to ludziom było wygodnie żyć na kredycie. Robili to, nie myśląc o konsekwencjach. Może nawet zdawali sobie sprawę z konsekwencji, ale i tak ignorowali rzeczywistość. Ważniejszy stał się "image" osoby, od tego co sobą autentycznie reprezentuje człowiek.
A politycy... przecież to teatrzyk. Ci panowie publicznie walczą między sobą w świetle reflektorów, a gdy tylko kończy się dzień, siadają razem do tego samego koryta. Przykro powiedzieć, ale znowu to ludzie są winni samym sobie. Tych polityków wybierali ludzi. Przykład jest tu prosty. Skoro wiadomo, że PiS i PO cały czas się kłócą, Palikot zajmuje się mniejszością (gdy wszyscy, i mniejszość i większość klepią biedę), SLD samo nie wie co sobą reprezentuje, a PJN i SP to odrzuty z recyclingu, to dlaczego ludzie ich wspomagają i głosują na nich? Kiedyś przynajmniej była Polska Partia Przyjaciół Piwa. Ale o tym już nie usłyszymy, bo te małe ugrupowania nie stać na kampanie PRowe, którymi posługują się duże partie (notabene finansowane z naszych podatków). W dobie internetu, Polacy też idą na łatwiznę. Wolą informacje podane na talerzu. Tylko nieliczni sami szukają informacji.
Podsumowując, przestańmy wskazywać winnych, gdy sami nimi jesteśmy. Chcecie zmiany, to głosujcie, zostańcie radnymi, i krok po kroku pnijcie się ku górze. Uczciwie i bez kumoterstwa. Rozliczajcie się z błędów i sukcesów. Miejcie honor. Prawo jest beznadziejne... fakt... więc pracujcie by je zmienić.
Nie chcecie żeby nasze pieniądze jechały za granicę? Kupujcie produkty polskie, w lokalnym sklepie, a nie w Biedronce, Auchan etc. Chcecie lepszych banków... odejdźcie od tych, które są teraz.
Kryzys większy nie będzie, za to można się spodziewać, że wkrótce popyt na takie nieruchomości http://hale.jartom.com/nieruchomosci/Budynek-biurowomagazynowy-w-atrakcyjnej-lokalizacji-Warszawa-1835abuow,61,hale,,w,0,,,1835a w końcu ruszy, a wtedy rynek powinien się mocno ożywić. Nie ma co ukrywać, że o takich wycenach tych nieruchomości można było wcześniej tylko marzyć.