Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO CZ. III

Od początku lat 90. amerykańskie plany obrony Polski zakładały, że głównym zagrożeniem dla Polski jest Rosja. Według tych planów celem rosyjskich sił uderzających z terytorium Białorusi miało być zajęcie Warszawy i instalacja nowego rządu polskiego. Choć Polska weszła do NATO w 1999 r., to decyzję o stworzeniu planu obrony naszego kraju podjęto dopiero dziesięć lat później. Jak teraz on wygląda, jaki jest obraz Wojska Polskiego i jego zdolności bojowej? To w III części artykułu.

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO CZ. III

OTOCZENIE STRATEGICZNE, PLANY OBRONY I POTENCJAŁ POLSKI

Strategię rozwoju sił zbrojnych każdego państwa determinują trzy rzeczy: jego otoczenie polityczno-gospodarcze; własne możliwości finansowo-gospodarcze oraz warunki geograficzno-społeczne. Polska ma to nieszczęście graniczyć z dwoma mocarstwami: ekonomicznym – Niemcami i militarno-ekspansjonistycznym – Rosją. To położenie w jakiś sposób determinuje naszą strategię militarną od kilku wieków, o czym już pisałem.

Strategia rozwoju jaką przybrało Państwo Niemieckie oraz jego siły zbrojne opisałem już w pierwszej części opracowania i pozwala to snuć nadzieję iż Niemcy nie będą zainteresowane ekspansją polityczną, a tylko gospodarczą i powoli będzie się ona przenosić w inne regiony Świata. Ten kierunek polityki będzie realizowany do momentu dopóki do władzy nie dojdzie skrajna prawica lub jakieś inne ekstremum polityczne. Nie mniej jednak interesy Niemiec mogą w którymś momencie przeważyć nad zobowiązaniami sojuszniczymi i pozycji „przyjaciel” mogą przyjąć formę „neutralny”. Mimo wszystko polityka Niemiec jest to przeciwieństwo Rosji która widzi swoje interesy przede wszystkim w ekspansji politycznej. Wojna w Gruzji dowiodła tego ostatecznie i pozwoliła ona wielu krajom inaczej spojrzeć na politykę Rosji. Dlatego też zagrożeniem dla Polski  i pokoju w Europie będzie w najbliższym czasie nie przewidywalna polityka rosyjska. Ta nieprzewidywalność wynika z kilku względów, takich jak niestabilność polityczna, możliwość konfliktów etnicznych, niestabilność gospodarcza oraz tradycyjny rosyjski ekspansjonizm. Dlatego w naszej strategii geopolitycznej należy założyć iż zagrożenie w ciągu najbliższych 30-50 lat będzie szło właśnie z tamtej strony. Zresztą ostatnie wydarzenia z Rosji pokazują iż zaczyna ona wyścig zbrojeń i nie pozostaje on bez odpowiedzi jej sąsiadów w Europie. Stąd powstanie Nordyckiej Grupy Bojowej i rozwijanie projektu militarnego Grupy Wyszehradzkiej. Nie wątpliwie przy nagłym wzroście zagrożenia mniejsze państwa naszego regionu będą widzieć swoje oparcie militarne (poza USA) w dwóch krajach – Polsce (kraje środkowo-europejskie) i Szwecji (kraje skandynawskie i Bałtyka). Niemcy jako kraj „skażony” historią oraz dużych interesów w Rosji nie będą brane przez w/w kraje jako ich gwarant bezpieczeństwa. Ta orientacja krajów ościennych może się pogłębiać jeśli do w/w zagrożenia dodamy fakt iż NATO powoli z zcentralizowanej i jednolitej siły przekształca się w „koalicję chętnych”. Ujawnił to konflikt w Libii a obecnie konflikt w Mali, gdzie również zaczęto zbierać koalicję chętnych, zamiast podjąć kroki jako całość NATO. Niestety proces rozkładu NATO się pogłębia na skutek rosnącego kryzysu i zmiany amerykańskiej polityki z pro europejską na pro azjatycką. W tej sytuacji dotychczasowe plany obronne Europy środkowej stają pod dużym znakiem zapytania.

Od początku lat 90. amerykańskie plany obrony Polski zakładały, że głównym zagrożeniem dla Polski jest Rosja. Według tych planów celem rosyjskich sił uderzających z terytorium Białorusi miało być zajęcie Warszawy i instalacja nowego rządu polskiego. Choć Polska weszła do NATO w 1999 r., to decyzję o stworzeniu planu obrony naszego kraju podjęto dopiero dziesięć lat później. Decyzja o naszkicowaniu planów awaryjnych miała być podjęta na wniosek Stanów Zjednoczonych i Niemiec w siedzibie NATO oraz zakończyć lata podziałów wewnątrz sojuszu dotyczących tego, jak postrzegać Rosję.Decyzja o zmianie podejścia została podjęta przez dowódców wojskowych, a nie przez Radę Północnoatlantycką. W odpowiedzi Rosja z Białorusią przeprowadziły we wrześniu 2009 r. największe od końca zimnej wojny gry wojenne pod kryptonimem Zapad-2009. W scenariuszu manewrów Zachód-2009 13-tysięczne wojska rosyjsko-białoruskie, po stłumieniu powstania mniejszości polskiej w Grodnie na Białorusi oraz odparciu wojsk NATO i polskich, przeszły do działań ofensywnych z terytorium Białorusi i obwodu kaliningradzkiego, przeprowadzając m.in. lądowania na brzegach potencjalnego agresora, czyli Polski.

Rok później adekwatne manewry podjęło NATO. Związane były one z przetestowaniem nowej koncepcji obronnej krajów Europy Środkowej. Według depesz ujawnionych przez Wikileaks, NATO miało pod koniec 2010 r. zaakceptować plany obrony Polski i krajów bałtyckich pod kryptonimem „Eagle Guardian” („Strażnik orła”). Zgodnie z tym planem w przypadku agresji na Polskę NATO zamierza rzucić do walki dziewięć dywizji. „Z tego cztery polskie, pozostałe to jednostki krajów zachodnich, wśród nich brytyjskie, niemieckie i amerykańskie. Zostaną przerzucone wszystkimi możliwymi drogami: lądową, kolejową, na pokładach samolotów i morską.” Wytypowano już porty, które mają przyjmować duże jednostki desantowe. Wśród polskich najistotniejsze jest Świnoujście.

Cały ten plan jednak staje pod dużym znakiem zapytania na skutek ostatniej redukcji wojsk NATO w Europie kontynentalnej. Wycofanie swoich wojsk z Niemiec zapowiedziała już Wielka Brytania. Także USA redukują swoje siły bojowe o połowę. Z czterech brygad bojowych w Niemczech (jedna dywizja) zostaną tylko dwie! Także ostatnie wypowiedzi analityków i doradców amerykańskich powodują iż musimy zacząć postrzegać swoje bezpieczeństwo przez pryzmat własnych możliwości obronnych a nie sojuszników. W wywiadzie prasowym George Friedman (założyciel ośrodka analitycznego republikanów - Stratfor) stwierdził wprost iż realnie rzecz ujmując zakłada się że Polska powinna bronić się sama przez trzy miesiące. Podobną tezę sformułował też Zbigniew Brzeziński (demokrata!) który stwierdził iż bezpieczeństwo Polski zależy od tego czy Polska będzie zdolna do efektywnej obrony przez „krótki czas”, aby sojusznicy znajdujący się pod presją opinii społecznej (!) wymogli kolektywną odpowiedź. Co oznacz ów „krótki czas” tego nie wiemy ale jest to jasny sygnał od Amerykanów iż plan obronny z lat 2009-2010, który nie przewidywał samodzielnej obrony bez udziału sojuszników, może być nie realizowany. Jest to też sygnał dla Rosji.

Przypomnę iż słynny 5 artykuł NATO, na który tak często powołują się nasi politycy, nie jest obligatoryjny(!) Co oznacza iż w razie agresji każdy z członków NATO samodzielnie decyduje czy przyjść z pomocą sojusznikowi czy też nie. Stąd w Europie zaczął się proces szukania dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa przez mniejsze kraje (Grupa Nordycka, Grupa Wyszehradzka), poza dotychczasowymi gwarancjami jakie dawało NATO i UE. A Polska znalazła się w centrum tych procesów.

A jak postrzega się zagrożenie w Polsce? Istnieje Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z 2007 roku i załącznik do niej, który nazywa się Strategią Obronności Rzeczypospolitej Polskiej przyjęty w 2009 roku. Zapisano w nich deklarację o konieczności przygotowania sił zbrojnych do obrony kraju, ale są to zapisy puste. Nie ma bowiem żadnych wskazań jak to zadanie będzie wykonane. Resort obrony jako główny cel sił zbrojnych przyjmuje zresztą potrzeby misji wykonywanych poza granicami państwa polskiego. Uważa też, że nie wystąpi żadne zagrożenie dla niepodległości Polski i całości jej terytorium. MON wyklucza pojawienie się zagrożenia wojennego do 2030 roku. Nie wiadomo tylko na jakiej podstawie to ustalono. Natomiast nie jest przypadkiem iż właśnie teraz ogłoszono zamiar wydania ogromnych funduszy na uzbrojenie polskiej armii do roku 2018. Jak rozumieć te dwa sprzeczne ze sobą fakty? Można tylko dedukować i się domyślać iż sytuacja od roku 2009 d0 2012 w jakiś sposób się zmieniła że planujemy aż tak duże wydatki zbrojeniowe.

Warto w tym wypadku porównać wydatki na zbrojenia krajów ościennych jak i mających znaczenia geopolityczne dla naszego kraju. Jasno z poniższego zestawienia wynika iż daleko nam w tym zakresie do dużych krajów UE. Jeszcze gorzej wygląda to gdy przyrównamy do wydatków per capita (na głowę 1 mieszkańca). W Polsce wychodzi to mniej więcej wartość 276 dolarów, podczas gdy w krajach europejskich NATO jest to 509 dolarów. Stąd daleko nam będzie do osiągnięcia standardów wyposażenia ich żołnierzy i sił zbrojnych. Choć tutaj w dużym zakresie odgrywa rolę struktura wydatków. W krajach NATO sporo wydatków to wydatki personalne. A wynagrodzenia żołnierzy zawodowych są średnio ponad dwa razy wyższe w krajach „starej” Unii niż w Polsce. Także koszty utrzymania sprzętu są nieznacznie wyższe niż u nas. Stąd szacowana przeze mnie różnica  w wydatkach na głowę mieszkańca sięga realnie około 20-30%. Potwierdzają to dane jeśli chodzi o wydatki na jednego żołnierza. Obecnie w roku 2012 w Polsce będzie to wynosić ok. 105,7 $ (w zeszłym ok. 95,5 $) podczas gdy w europejskich krajach NATO średnio to wynosi 134,9 $. Generalnie można powiedzieć iż w budżecie MON zachodzą od kilkunastu lat pozytywne zmiany. Coraz więcej procentowo wydatków mamy na nowoczesny sprzęt, coraz mniej na sprawy personalne. Także wydatki na MON w ciągu tych kilkunastu lat, wraz ze wzrostem PKB urosły prawie dwukrotnie. I jest szansa iż będą one dalej rosły wraz z gospodarką w takim tempie. Powstaje pytanie czy będą z sensem wydawane i czy ich struktura jest prawidłowa, bo z tym ostatnim jest różnie? Ale o tym później.

  

 

KRAJ

WYDATKI W MLN USD

% PKB

1

USA

689 591

4,7%

2

CHINY

129 272

2,1%

3

ROSJA

64 123

3,9%

4

FRANCJA

58 244

2,3%

5

WIELKA BRYTANIA

57 875

2,6%

6

JAPONIA

54 529

1,0%

7

NIEMCY

43 478

1,4%

8

WŁOCHY

31 946

1,7%

9

HISZPANIA

13 984

1,0%

10

TURCJA

18 687

2,0%

11

IZRAEL

15 209

6,5%

12

POLSKA

9 149

1,9%

13

NORWEGIA

7 083

1,5%

14

SZWECJA

5 248

1,2%

15

DANIA

4 588

1,4%

16

FINLANDIA

3 718

1,5%

17

UKRAINA

3 442

2,9%

18

CZECHY

2 529

1,4%

19

RUMUNIA

2 164

1,4%

20

WĘGRY

1 323

1,1%

21

SŁOWACJA

1 010

1,4%

22

BIAŁORUŚ

726

1,4%

23

BUŁGARIA

698

2,0%

24

LITWA

427

1,4%

25

ESTONIA

336

2,3%

26

ŁOTWA

268

1,4%



Ostatnią rzeczą która deprymuje kierunki rozwoju sił zbrojnych są warunki geograficzne i społeczne. Terytorium Polski o powierzchni ogółem 313 895 km2 (obszar lądowy - 311 904 km2, morskie wody wewnętrzne - 1991 km2) ma kształt przestrzenny zbliżony do koła, co uznawane jest za korzystne do obrony. O ile jednak granice - północno-zachodnia i południowa są naturalne (Bałtyk, Karpaty i Sudety) to granica zachodnia oraz północno-wschodnia i wschodnia są otwarte, pozbawione oparcia o przeszkody terenowe (poza dolnym biegiem Odry). Z uwagi na położenie "zamykające" przez te granice głównej osi geostrategicznej Europyoraz znaczną długość tych granic (zachodniej - 467 km, północno-wschodniej i wschodniej - 1258) - obrona tych granic oraz kontrola ruchu osób i towarów stanowi jedno z głównych wyzwań bezpieczeństwa narodowego oraz obrony wspólnej NATO a także bezpieczeństwa UE. Szczególne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego ma infrastruktura drogowa, kolejowa a nawet wodna. A z tym jak wiemy nie jest najlepiej. Dla przykładu - średnia gęstość sieci dróg samochodowych (utwardzonych) w Polsce wynosząca 80 km/100 km2 podczas gdy w Europie Zachodniej jest ona zdecydowanie wyższa (np. RFN - 182 km/199 km2). Pozytywną cechą obronną Polski są lasy. Zajmują one ponad 30% kraju i można je jak najbardziej wykorzystywać do celów obronnych. W Polsce znajduje się 909 miast, w tym tak ważne centra administracyjne jak Warszawa, Wrocław, Trójmiasto, Kraków. Ponadto w Polsce jest ponad 30 tys. mostów i tuneli,  13 dużych portów lotniczych i 12 ważnych portów morskich. Wyróżnia się też 22 duże okręgi oraz kilkadziesiąt mniejszych ośrodków przemysłowych.

Niestety nasz kraj to idealne miejsce do prowadzenia wojen. Mamy rozległe równiny, niezłą urbanizację oraz mało przeszkód naturalnych. Stąd wojny w Polsce zawsze nosiły znamiona wojen manewrowych. I raczej się to nie zmieni. Akurat ten rodzaj działań odpowiada naszemu „charakterowi” narodowemu (o ile tak można to sformułować), gdyż wymaga on w dużej mierze własnej inicjatywy kreatywności i improwizacji. A z tym to nigdy nie mieliśmy problemu.

O osobowym potencjale wojskowym Polski świadczą rzeczywiste możliwości mobilizacyjne (mężczyźni w wieku 15-49 lat zdolni do służby wojskowej - ponad 8 mln) oraz liczba mężczyzn osiągających wiek poborowy w danym roku - 336 tys. (dane z roku 2001). Realnie trzeba jednak uznać iż obie wyżej wymienione cyfry należy podzielić, mniej- więcej przez dwa, ujmując w ten sposób mężczyzn nie zdolnych do noszenia broni. Oprócz liczby ludności niezwykle korzystna dla bezpieczeństwa narodowego jest prawie jednolita struktura narodowościowa (Polacy - 97,6%). Obecnie nasze zaplecze rezerw ludzkich zaczyna się kurczyć co może niekorzystnie wpłynąć na przyszłość sił zbrojnych.

 

WOJSKO POLSKIE – STAN FAKTYCZY

STAN OSOBOWY

Rezerwy osobowe zawsze były istotnym zagadnieniem w każdych siłach zbrojnych. Zależały one od potencjału demograficznego, możliwości ekonomicznych oraz dalekowzroczności (lub jej braku) polityków.  Niestety właśnie w Wojsku Polskim najdramatyczniej wygląda sytuacja rezerw przeszkolonych.  Średnia zdolność mobilizacji na wypadek konieczności obrony własnego terytorium w państwach europejskich wynosi średnio 1,66 procent populacji obywateli. W Polsce ten wskaźnik wynosi obecnie jedynie 0,26 (dane szacunkowe – szczegóły są ze zrozumiałych względów utajnione). Gorsze zdolności mobilizacyjne oprócz nas mają jedynie Czechy i Luksemburg. Te kraje jednak leżą w środku NATO, nie są z żadnej strony krajem granicznym Sojuszu.

Co gorsza Polska nie ma obecnie systemu mobilizacyjnego. Populistyczny zabieg premiera Tuska likwidacji służby poborowej odciął dopływ kolejnych zastępów wyszkolonych żołnierzy rezerwy do zasobów mobilizacyjnych. Zawieszenie poboru zakończyło proces odświeżania i odmładzania oraz utrzymywania kondycji rezerw osobowych na odpowiednim poziomie. Dotychczasowe rezerwy starzeją się, wykruszają w sposób naturalny a na ich miejsce nie ma nowego uzupełnienia. Wprowadzona tzw. kwalifikacja wojskowa w żaden sposób nie może zastąpić poprzedniego systemu, gdyż dostarcza jedynie wiedzy, że tacy młodzi ludzie istnieją, ale nie powoduje uzupełnienia zasobów wyszkolonymi rezerwistami. Co gorsze, za czasów ministra Bogdana Klicha właściwie zlikwidowano sieć Wojskowych Komend Uzupełnień. WKU to nie tylko przymusowe powoływanie młodzieży do wojska ale także administrowanie i utrzymywanie zasobów mobilizacyjnych na odpowiednim poziomie ilościowym i jakościowym. Co gorsza nie wiadomo co się stało z tonami dokumentacji dotyczącej rezerwistów będących na ewidencji w zlikwidowanych WKU, gdyż poszukiwanie żołnierzy których np. odznaczono medalami za służbę zagraniczną w Afganistanie i Iraku trwa od kilku lat. A nadal części z nich nie wręczono medali bo MON … nie może ich znaleźć! Co będzie gdy trzeba będzie tych doświadczonych weteranów zmobilizować?

Smaczku całej sprawie wyszkolonych rezerw dodaje fakt że szumna koncepcja Narodowych Sił Rezerwy spaliła na panewce - do końca 2010 r. w NSR miało być 10 tys. osób, czyli połowa planowanego stanu. Po wielu trudach zdołano zgromadzić niecałe 4 tys., i to ze znacznie niższymi kwalifikacjami, niż się spodziewano. Teraz zakłada się, że siły te będą gotowe około 2014 r. i zaczną również dostarczać ludzi do służby zawodowej i kontraktowej. Tyle że brzmi to jak kolejna idée fixe gdyż do tej pory „uzbierano” zaledwie połowę potrzebnej liczby rezerwistów i to nie najlepiej przeszkolonych.

Także struktura osobowa samego wojska nie przedstawia się optymistycznie. Na początek 2012 w Wojsku Polskim służyło  103  generałów, 22 555 oficerów (w tym ponad 1,5 tys. pułkowników!), 39 276  chorążych i podoficerów oraz 36 501 szeregowych. Razem 98 332 żołnierzy (planowano 100 tysięcy). W powyższym zestawieniu wyraźnie widać przerost kadry oficerskiej nad resztą armii. Dla przykładu w armii brytyjskiej etaty zakładają jej liczebność na poziomie 101 780 żołnierzy, co jest zbliżoną liczbą do naszych sił zbrojnych. Z tym iż tam przewiduje się zaledwie 13 460 etatów oficerskich (obecnie są one przekroczone o kilkaset osób) i 88 320 szeregowych i podoficerów. Dla całej armii więc ten stosunek wynosi 1: 6,56. W armii amerykańskiej średnio jest on 1: 5,68. U nas ten stosunek jest 1:3,36! Wyraźnie widać iż powinno się zwolnić około 10 000 oficerów. Także niekorzystnie przedstawia się liczba żołnierzy tyłowych do żołnierzy „walczących” czyli wojska pola walki. Zaledwie 35-40% to żołnierze walczący reszta to sztaby, dowództwa, logistyka. Itp.  Sojusznicy z NATO coraz krytyczniej patrzą na to, co się dzieje w polskim wojsku w zakresie rezerw i struktury osobowej armii.

Także sam system szkolenia właściwie po reformach premiera Tuska przestał funkcjonować. Po utworzeniu armii w pełni zawodowej okazało się, że koszty jej utrzymania są tak duże, że trzeba pilnie szukać wszelkich oszczędności. Najłatwiej je znaleźć w rezygnacji ze szkolenia, bo wymaga ono sporego wysiłku organizacyjnego (szczególnie szkolenie rezerw) i finansowego a jego brak jest w czasie pokoju najmniej zauważalny. System szkoleń był na tyle katastroficznie ograniczany że kilkunastu generałom i wyższym oficerom odpowiedzialnym za jego stan nie pozostało nic innego jak podać się do dymisji. Dwa lata temu odeszła w ten sposób część elity armii znającej zarówno system szkoleń jak i sposób jego doskonalenia. W tej chwili doszliśmy do stanu iż żołnierze zawodowi służący już po 4-5 lat jeszcze nie byli na żadnym poligonie miesięcznym (!), co jeszcze w latach dziewięćdziesiątych było normą dla żołnierzy z poboru którzy  służyli zaledwie 1-1,5 roku!

Innym sposobem na oszczędności była redukcja jednostek i związanej z nimi infrastruktury, ale był to jednocześnie kolejny cios w system mobilizacyjny. Gdyby trzeba było u nas zmobilizować 50 tysięcy żołnierzy (a jest to połowa tego ile dzisiaj służy żołnierzy w czasie pokoju w Wojsku Polskim), nie byłoby gdzie tej masy ludzi zebrać, ubrać, wyposażyć i nakarmić. Trzeba mieć do tego przygotowane zawczasu struktury organizacyjne i odpowiednią bazę infrastrukturalną, a z tym jest po ostatnich redukcjach i wyzbywaniu się przez wojsko swoich obiektów bardzo krucho.

Generalnie rzez ujmując, nie dość iż nie mamy wystarczających rezerw wojskowych to jeszcze stan wyszkolenia armii zawodowej (z pewnymi wyjątkami)  nie bardzo odstaje od tego jaki kiedyś reprezentowali żołnierze z poboru po 2 latach służby! Proces spadku profesjonalizacji armii pogłębiają niestety masowe odejścia zawodowych żołnierzy z wojska. Proces ten od czasu reform rządu Tuska jest zatrważający. Tylko w ciągu dwóch ostatnich lat ze służbą pożegnało się 13 tys. wojskowych. W tym roku mundury zdejmie kolejnych 5 tys. żołnierzy (jak nie więcej). Z 13 tys. odejść, jakie zanotowano w latach 2010-11, aż 10 tys. odbywało się na własną prośbę żołnierzy. Poważnie cierpi na tym obronność kraju gdyż głównie odchodzą specjaliści niższych stopni a nie żołnierze zza biurka. Z armii na przykład odeszli piloci którzy pierwsi ukończyli szkolenie na F-16 (wyszkolenie jednego pilota myśliwca to kilkanaście (!) mln zł.).Pracują obecnie w USA gdzie się ich szanuje i doceniono ich umiejętności. Co gorsza w większości wypadków nie chodzi o sprawy finansowe ale o chory system zarządzania i dowodzenia Wojskiem Polskim, na który pozwalają politycy. W ten sposób w ciągu trzech lat pozbędziemy się 20% zawodowego wojska. A licząc po specjalnościach to ok. 40 % wojska „walczącego”, czyli tego którego zadaniem jest bezpośrednia walka z przeciwnikiem.

PR-owskie posunięcie rządu Tuska jakim była rezygnacja z poboru niestety wpłynęła też niekorzystnie na strukturę wydatków MON. Koszty utrzymania armii zawodowej nie były przed tym posunięciem dokładnie zbadane i ich wielkość poważnie zaskoczyła polityków PO. Dla przykładu – koszty sprzątania w całej armii przed jej uzawodowieniem wynosiły 80 mln zł., obecnie to ponad 350 mln zł.! Koszty usługi ochrony przed reformą wynosiły 0 zł rocznie, obecnie 170 mln zł!  Koszty usług remontowych przed reformą wynosiły 65 mil zł rocznie, obecnie 95 mln zł! A są to dane z roku 2010. Trudno mi jest ocenić ile tak naprawdę kosztowało polskiego podatnika rezygnacja z poboru ale poważnie ono zmieniło strukturę budżetu MON i na parę lat ograniczyło szkolenia i modernizację sprzętu.

BUDŻET

Obecnie budżet MON powoli stara się przywrócić właściwe proporcje wydatków ale nie jest to możliwe w najbliższym czasie. W obecnym roku budżetowym planowane jest wydanie na sprawy obronne 29,5 mld zł. Z czego 29,2 mld to wydatki bezpośrednio na MON a 300mln na siły zbrojne w innych resortach. Oprócz tego WP otrzyma 168 mln zł. z Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych, 89,8 mln w ramach programu FMF, 84,5 mln z programów NATP Security Investment Programme, 5,9 mln zł. z Programu Szkolenia i Nauczania i 10,6 mln zł. z Programu Samolotowego.  Więcej od budżetu MON wydamy tylko na ZUS, obsługę długu publicznego oraz tajemnicze „różne rozliczenia”. Mimo takich wydatków Polskie Siły Zbrojne nie należą do najlepiej uzbrojonych na świecie. Choć suma 29 mld złotych spokojnie pozwoliłaby nam zakupić ok. 130 f-16 lub ok. 45 myśliwców V generacji F-35, to jednak musi ona uwzględniać całe spektrum wydatków na utrzymanie armii.


Zapowiedziano nowe priorytety dla budżetu. Najważniejsze z nich to szkolenia, zakupy sprzętu, jego modernizacja, inwestycje budowlane oraz remonty infrastruktury. Z tym iż struktura budżetu nie za bardzo pasuje do owych zapowiedzi. Uposażenia i wynagrodzenia to 7 690 mln zł. (26,3% budżetu), emerytury i renty to prawie drugie tyle – 6 061 mln zł. (20,8%) a inne świadczenia to prawie kolejny miliard (3,3%). Słowem wydatki osobowe to ponad połowa budżetu MON, bo aż 50,4% (!) Kolejny miliard pochłonie funkcjonowanie urzędu MON (253 mln zł. – 1%) oraz Wojskowa Agencja Mieszkaniowa (825 mln zł. -2,9%). Co ciekawe tutaj wzrost wydatków mieszkaniowych w ciągu dwóch lat sięga prawie 100%. Modernizacja techniczna pochłonie zaledwie 7 137 mln zł. (24,4% budżetu MON) ale jest to i tak poprawa zarówno do roku 2010 jak i 2011.  Pozostała suma to wydatki bieżące – około 21% budżetu i dotacje (ok. 4%). Z czego 9,6 mld zł. na wsparcie centralne (remonty sprzętu, zakup amunicji, paliwa, leków, żywności, itp.). Poważnym błędem w
budżecie MON są przede wszystkim małe wydatki na przedsięwzięcia badawcze i rozwojowe. W innych armiach sięgają one 10-20% wydatków, u nas jest to zaledwie kilka procent. Niestety od kilku lat na skutek ułomnej (lub świadomej) polityki MON, ministerstwo nie potrafi wykorzystywać wszystkich przyznanych mu środków i regularnie część ich zwraca do budżetu.

MORALE

Innym i znaczącym problemem w MON jest korupcja! Niestety żaden (!) z ministrów nie był sobie w stanie z nią poradzić. Przypomnę tylko niektóre sprawy z ostatnich 2-3 lat. Realizowanie zamówień publicznych na dostawy sprzętu wojskowego dla kontyngentu w Afganistanie – straty ok. 100 mln zł. (sprawa w toku). Realizacja remontów silników do MiG-29 – straty ok. 150 mln zł., ustawianie przetargów w Planie Modernizacji Technicznej – straty nawet do 300 mln zł. A to tylko czubek góry lodowej. Szacuje się iż Wojsko Polskie na skutek złych decyzji zakupu sprzętu oraz zwyczajnej korupcji poniosło straty, w ciągu ostatnich 10 lat sięgające 5-6 miliardów (ocena własna) złotych. To tyle ile wynosi całoroczny budżet zakupowy i modernizacyjny całego wojska! Niestety nadal nie wypracowano mechanizmów które miałyby to ukrócić procesy korupcji w wojsku. Co ciekawe profesjonalizacja armii go pogłębiła. Wg danych szefa Oddziału Wychowawczego Inspektoratu, liczba przestępstw przeciwko mieniu (czyli min. kradzieże, wyłudzenia, łapówki) nie zmieniła się od czasu rezygnacji z poboru. A przecież armia wtedy była prawie półtora razy liczniejsza!

Do obrazu naszej armii po ostatnich reformach Platformy Obywatelskiej warto dodać jeszcze jedną rzecz, najważniejszą – upadek morale. Wg w/w szefa Oddziału Wychowawczego – „przejście armii na zawodowstwo niestety nie zmniejszyło przewinień, które dawniej popełniali głównie poborowi”, i dalej -  „dziś szczególnie często mają je na sumieniu szeregowi zawodowi”. Powstaje pytanie po co była tak szybka transformacja wojska, skoro nic się nie zmieniło? Niestety prawdopodobnie owe PR-owskie przejście na „zawodowstwo” w Wojsku Polskim poważnie opóźni jego modernizację i unowocześnienie sprzętu.

SPRZĘT

O obecnym sprzęcie Wojska Polskiego napisano dużo niepochlebnych rzeczy. Niestety nie mijają się one z prawdą. Większość posiadanego sprzętu pochodzi z lat 1975-1990 (okręty są jeszcze starsze i część z nich ma metryki z lat 60-tych!). W ciągu najbliższych 10 lat powinniśmy wymienić ponad 80% sprzętu bojowego! Jest to niestety wynik zaniedbań z ostatnich 20 lat! Niestety dopiero w ostatnim roku zajęto się kompleksowym rozwiązaniem tego problemu.

OBRONA PRZECIWLOTNICZA KRAJU

Przede wszystkim dostrzeżono kluczową rolę sił powietrznych i obrony kraju. Obecnie cała obrona przeciwlotnicza Polski (poza pociskami krótkiego zasięgu „Grom” i „Piorun”) to produkty jeszcze lat 60-tych (S-200 Wega, 2K12 Kub, S125 Newa, 9K33 Osa). Mimo modernizacji nie są pełnowartościowym sprzętem. Ale wykorzystuje się je dalej mimo osiągnięcia przez nie granic ich technicznej sprawności. Obecny stan obrony powietrznej Polski jest nieefektywny i stanowi on najsłabszy element całej obrony narodowej. Jedynym jej nowoczesnym elementem na światowym poziomie są wspomniane rakiety krótkiego zasięgu „Grom” i „Piorun”. Szczególnie te pierwsze po wynikach zestrzeleń rosyjskich samolotów w wojnie z Gruzją w 2008 roku budzą zainteresowanie na całym Świecie. Są one też podstawą uzbrojenia systemów POPRAD których w Polsce jest około 50 szt.

SIŁY POWIETRZNE

Trochę lepiej na jej tle wyglądają siły powietrzne. Modernizowanie 32 szt. MiG-29 oraz zakup 48 szt. F-16 to obecnie ich podstawa. Niestety liczba 48 F-16 jest niewystarczająca. Przypomnę mała Dania ma ich 30, nie wiele większa Portugalia – 37 a Norwegia – 57 szt. Utrzymanie MiG-29 w linii przewiduje się , po wcześniejszych modernizacjach, do roku 2028, choć może nie wszystkich maszyn. Trzecią maszyną bojową będącą na wyposażeniu PSP jest SU-22. Posiadamy 32 te maszyny. Jednak ich konstrukcja pochodzi z lat 60-tych, zaś lata produkcji to połowa lat 80-tych. W zasadzie wartość bojowa tych maszyn jest ograniczona i można ich używać tylko w wypadku pełnego panowania w powietrzu. Ich resursy kończą się w latach 2014-2016. Nie podjęto jeszcze decyzji czym je zastąpić. Choć są propozycje aby zastąpiły je bezpilotowe środki napadu powietrznego. Ten rodzaj sił zbrojnych, jako przyszłościowy właśnie zaczął być intensywnie rozwijany przez MON. I można powiedzieć iż niektóre modele bezpilotowych aparatów latających są na światowym poziomie i mają szansę stać się światową czołówką. Obecnie posiadamy 112 szt. samolotów bojowych i daleko nam do europejskich państw NATO naszej wielkości, gdzie np. Francja posiada ich 331 szt., Niemcy ok. 200 szt., Włosi – 263 szt., Wielka Brytania - 365 szt., Turcja 338 szt.

Uzupełnieniem wojsk lotniczych są samoloty transportowe i śmigłowce. Obecnie posiadamy w miarę nowoczesną flotę samolotów transportowych (16 szt. CASA 295M, starsze C-130 Herkules – 5 szt., M28 Bryza – 25 szt.). Gorzej sprawa przedstawia się ze śmigłowcami. Posiadamy 22 szt. transportowych Mi-8 i Mi-17 oraz 23 Sokołów. Dwa pierwsze typy to konstrukcje lat 60-tych, ale sprawdzają się jeszcze na polu walki. Ostatni to nowa , polska konstrukcja ale niezbyt nadaje się do masowych desantów całych pododdziałów, bardziej do desantów specjalnych czy taktycznych. Obecnie zapowiadany jest przetarg na ponad najnowocześniejszych 70 szt. śmigłowców transportowych co powinno w 70% pokryć zapotrzebowanie polskiej armii. Podobny przetarg ma się też odbyć na śmigłowce bojowe. Obecnie na wyposażeniu posiadamy 35 śmigłowców szturmowych Mi-24 (w tym 6 w Afganistanie, skąd raczej nie wrócą). Są to konstrukcje lat 70-tych ale spełniają warunki pola walki na tyle dobrze iż niedawno jeszcze rozważało się ich dokupienie lub przejęcie w ramach wymiany sprzętu z innymi państwami NATO. Niestety nie przeszły one gruntownej modernizacji jak MiG-29 i np. nie mogą np. działać w trudnych warunkach atmosferycznych i w ciemności. Ich eksploatacja przewidywana jest do roku 2022, choć w rezerwie, moim zdaniem, warto je utrzymać dłużej.

SIŁY PANCERNE

Wojska pancerne dysponują ok. 900 czołgami ponad 500 z nich to robione ponad trzy dekady temu T-72. Stopniowo modernizowane nie są jednak w stanie pokonać generacyjnych ograniczeń: działania w nocy, niedostatków w opancerzeniu czy mocy silnika. Nowocześniejsze systemy kierowania ogniem, obserwacji i samoobrony zastosowano w spolonizowanych czołgach PT 91, wojska pancerne mają jednak jedynie 232 sztuki tej broni. Armia nadal eksploatuje też przejęte z Bunderswehry na początku minionej dekady Leopardy. 128 tych czołgów w wersji 2A4, wymaga  głębokiej modernizacji aby broń nawiązywała do światowej technologicznej czołówki.

Opancerzonych transporterów armia ma w swoich zapasach ponad 1,3 tysiąca, w tym ok. 500 nowoczesnych rosomaków. Niestety większość z nich nie jest doposażona ani w planowane wyrzutnie pakiet przeciwpancernych ani w nowoczesne wieże ze strzeleckim uzbrojeniem ani w silniejszy  pancerz jaki mają w Afganistanie i czeka na doposażenie. Ale podstawowym sprzętem jednostek zmechanizowanych są wciąż Bojowe Wozy Piechoty (ok. 800 sprawnych sztuk), które okres świetności przeżywały w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Dziś wojsko uznało, że przestarzała konstrukcja, słabo opancerzona i nieodporna na miny, nie nadaje się do modernizacji. W najbliższej przyszłości ma je zastąpić uniwersalna platforma bojowa, oparta być może na demonstratorze technicznym Anders. Dodatkowo na wyposażeniu jest ponad 200 zmodernizowanych częściowo rozpoznawczych BRDM-2 rodowodem z lat 60-tych oraz 234  amerykańskich M 113, będącymi wozami wsparcia, także z rodowodem sprzed 50 lat.

ARTYLERIA

Zmiana jakościowa rozpoczęła się natomiast w artylerii. Do użycia w zeszłym miesiącu weszło 8 nowych zestawów artyleryjskich Krab. Do 2015 ma być sformowany cały dywizjon 24 szt. a planuje się docelowo posiadać przynajmniej 3-4 takie dywizjony. Dobiega także koniec prac nad podobnym, tańszym systemem ale opartym na podwoziu Jelcza o nazwie Kryl. Ma on w przyszłości zastąpić 86szt.  haubicoarmat Dana – jakie są obecnie na wyposażeniu. Te pochodzące z lat 80-tych wytwory Czeskich fabryk dosyć dobrze sprawują się w Afganistanie i być może dłużej pozostaną na wyposażeniu WP. Jednak nadal podstawowym wyposażeniem jest ponad  530 armato-haubic 2S1 Goździk wdrożonych w ZSRR do produkcji latach 70-tych. Najmłodsze egzemplarze w Polsce pochodzą z roku 1994 i są już produkcji polskiej. Ten sam system artyleryjski  jest też podstawowym wyposażeniem (obok zestawów MSTA) armii rosyjskiej i wszystkich sił zbrojnych dawnego ZSRR. Jeśli doda się do tego iż prawie wszystkie moździerze w WP to nowe egzemplarze (ponad 250 szt.) oraz są prowadzone intensywne prace nad samobieżnymi moździerzami to można stwierdzić iż tragedii w artylerii lufowej nie ma.  

Podobną przemianę przechodzi też artyleria rakietowa. Ponad 205 szt. systemów „Grad” które są podstawą uzbrojenia tego typu w WP, jest sukcesywnie zastępowanych przez nowoczesne systemy WR 40 Langusta, których docelowo ma być 75. Niestety nie posiadamy wojsk rakietowych dalekiego zasięgu, po wycofaniu ostatnich zestawów „Toczka”. Dlatego są prowadzone prace nad wyrzutniami dalekiego zasięgu „Homar” o donośności do 300 km. Poza tym posiadamy 30 systemów produkcji Czechosłowackiej RM-70, z lat 80-tych.

ARTYLERIA PLOT

Gorzej sytuacja przedstawia się w artylerii przeciwlotniczej. Wprawdzie mamy opracowany najnowocześniejszy zestaw przeciwlotniczy w EU  „Loara”, to mimo zapotrzebowania Wojska Polskiego w najbliższych latach na co najmniej 160 takich zestawów i ok. 100 zestawów rakietowej wersji, zamówiono zaledwie 5 szt. Poza tym posiadamy 36 samobieżnych zestawów ZSU-23 „Szyłka” z lat 70-tych (są róby modernizacji) oraz ponad 400 zestawówZUR-23-2. Wprawdzie ta ostatnia, to ponad 40 letnia konstrukcja ale jej modernizacja była na tyle udana iż zaczęto ją na powrót … eksportować. Kilka zestawów zamówiła min. Indonezja. Inną ciekawostką na wyposażeniu Wojska Polskiego jest armata plot. S-60, której konstrukcję zaczęto opracowywać … podczas II Wojny Światowej. Doświadczenia wojny w Zatoce Perskiej pokazały iż ta posiadająca doskonałe parametry armata jest nadal groźnym przeciwnikiem ze względu na trudną wykrywalność. Doskonale się nadaje do ochrony miast czy baz wojskowych. A przystosowanie jej do roli automatycznych strażników, wyposażonych w  automatyczne urządzenia umożliwiające im samodzielne obracanie się, celowanie, ładowanie i prowadzenie ognia może być bardzo trudnym wyzwaniem dla przeciwnika atakującego cele z powietrza.

ORGANIZACJA

Także jeśli chodzi o broń strzelecką i łączność oraz systemy dowodzenia można zauważyć idące zmiany. Na końcowym etapie opracowania jest modułowa broń strzelecka. Systemy łączności także produkujemy na światowym poziomie (choć nie wszystkie). Są też wdrażane i opracowywane nowoczesne systemy dowodzenia (prace dopiero rozpoczęte.   

Obecnie wojska lądowe są zorganizowane w:

- 20 (!) batalionów sztabowych,

- 10 batalionów pancernych,

-14 batalionów zmechanizowanych,

- 8 batalionów zmotoryzowanych,

- 1 batalion górski,

- 3 bataliony aeromobilne,

- 3 bataliony powietrzno-desantowe,

- 3 pułki rozpoznawcze,

- 3 pułki saperskie,

- 4 bataliony saperskie,

- 1 batalion rozpoznania,

- 4 pułki artyleryjskie,

- 11 dywizjonów artylerii samobieżnej,

- 1 pułk rakiet,

- 5 pułków obrony przeciwlotniczej,

- 11 dywizjonów przeciwlotniczych,

- 2 bataliony łączności,

- 2 bataliony walki elektronicznej.

MARYNARKA WOJENNA

Najgorzej sytuacja wygląda na Marynarce Wojennej. Od ponad 20 lat nie otrzymała ona nowego okrętu. PMW posiada obecnie 51 okrętów ale tylko 13 z nich to okręty bojowe, służące do starć morskich, reszta to okręty trałowo-minowe, transportowe lub pomocnicze. Średnia wieku okrętów to 28 lat. Znaczna część ich zwodowana została prawie 50 lat temu i pamięta czasy kiedy w służbie były okręty z II Wojny Światowej! W zasadzie poza 5 okrętami minowo-desantowymi i okrętem admirał Czernicki i ORP Orzeł to wszystkie pozostałe okręty należałoby ze złomować w ciągu 3-4 lat. Co w zamian? Nie wiadomo. Gdyż nawet nie opracowano koncepcji rozwoju floty(!). Czyli nie wiadomo czego i ile ma być docelowo na wyposażeniu PMW.

Powstaje problem co z kadrami, wyszkolonymi za miliony złotych? Obecny minister ON problem do opracowania zostawił dowódcy MW i liczy on że go rozwiąże na wzór innych państw NATO. Rzecz w tym, że w cywilizowanych krajach nie zdarzyło się, żeby cała flota była planowo „zerowana” w sytuacji, gdy przyszłe okręty znajdowały się tylko w materiałach reklamowych dla poityków. Pomysł budowania floty od zera być może i uwzględnia brak militarnych zagrożeń. Ale nie uwzględnia „zagrożeń” o charakterze psychologicznym, ani w wojsku, ani w cywilnym społeczeństwie. A tutaj największym zagrożeniem jest śmieszność. Nie ma bowiem nic bardziej śmiesznego niż spieszona marynarka. Dodatkowej pikanterii do sprawy MW dodaje informacja do której dotarła redakcja Polska Times. Okazuje się iż jedynie 3 nasze okręty są w pełni sprawne i spełniają wszystkie normy techniczne. Pozostałe są albo remontowane, albo mają poważne wady uniemożliwiające ich wykorzystanie w działaniach wojennych. Ciut lepiej przedstawia się lotnictwo MW ale i jego stan techniczny ma wiele do życzenia.

PODSUMOWANIE

Podsumowując stan polskiej armii jeszcze raz zwrócę uwagę na jej obecny podstawowy aspekt jakim jest morale. Możemy zakupić najnowocześniejsze uzbrojenie, wdrożyć najlepsze programy szkoleniowe ale jeśli nie poprawimy wizerunku wojska w społeczeństwie i nie poprawimy morale armii to jej wartość będzie zawsze problematyczna. Trzeba sobie powiedzieć iż do wcześniejszych problemów żołnierzy takich jak fatalna polityka kadrowa (a raczej jej brak), brak wymagalności i rzetelnego rozliczania z zadań, nieudana reforma wojska przeprowadzona przez rząd Tuska dorzuciła jeszcze ogólne rozprzężenie w armii i brak intensywnego szkolenia. Stąd był już tylko krok do katastrofy w Smoleńsku. To te czynniki w połączeniu z faktem, że nie tylko „kryształy” przychodzą do wojska powodują, że mamy dzisiaj taką sytuację w wojsku  jaką mamy. I sądzę że gdyby Żandarmeria Wojskowa opublikowała całość swoich statystyk, to niejednemu z nas włosy na głowie „stanęły by dęba” jakie to „zawodowe” wojsko zafundowali nam politycy.

Jak usprawnić nasze wojsko jak przywrócić mu etos i prestiż sprzed II Wojny Światowej oraz jaka przyjąć strategię jego rozwoju i obrony kraju to w części następnej.


====================================

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. I - Armie i strategie wojsk Niemiec i Rosji

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. II - Armie i strategie wojsk Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. III - Stan uzbrojenia i osobowy armii polskiej

STRATEGIA OBRONNA POLSKI A PRZYSZŁOŚĆ WOJSKA POLSKIEGO - CZ. IV - Strategia i taktyka dla armii polskiej

Data:
Kategoria: Polska

Piotr Śmielak

Piotr - https://www.mpolska24.pl/blog/piotr1

Z wykształcenia historyk. Z zawodu manager. Od dziecka pasjonat wojska. Obecnie oficer rezerwy i doradca w branży spożywczej.

Komentarze 8 skomentuj »

Ktoś wrzucił na wykop więc kopsnąłem i ja. Qrde czemu w TV i politycy nie podają takich informacji bez znieczulenia i bez propagandy rządowej i opozycyjnej. Można się kłócić o różne sprawy ale polityka zagraniczna i obronna powinny być poza bieżącym sporem politycznym. To przecież kwestia być albo nie być.

Bo nikomu w rządzie nie zależy na tym kraju

wydatki na zbrojenia 12 miejsce... Dobre sobie. szkoda, że znaczny procent to łapówki, malwersacje oraz sterowane do prywatnych kieszeni przetargi. Wystarczy podać przykład słynnego "Gawrona". Czasy saskie - to możemy powiedzieć o obecnej, szczątkowej armii kontraktowych najemników.

Marcin Karpiński 11 lat 5 miesięcy temu

określenie "kontraktowy najemnik" jest obrazliwe jak nie mialeś nic mądrego do napisania mógłbyś sobie darować zabieranie głosu

Miejsce w zbrojeniach na Świecie jest 21, nie wrzuciłem danych krajów które nie mają wpływu na nasze położenie strategiczne typu Indie czy Kanada.

Tu są dane szczegółowe dla krajów całego świata z 2012 - http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_military_expenditures

Marcin Karpiński O jeniuniu, obraziłem biedne niewiniątka. Chcesz chusteczkę? ;)

Troszkę to wszystko smutne... najwięcej płaci się za pochopne decyzje i krótkowzroczność :(

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.