Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak pomóc pacjentom z rakiem jelita grubego?

Rak jelita grubego jest drugim u mężczyzn, a trzecim u kobiet pod względem umieralności nowotworem. Sytuacja chorych Polaków na tle Europy jest dramatyczna. Po pierwsze – nie badamy się i tym samym do wykrycia raka dochodzi zbyt późno, aby go wyleczyć. Ponadto w polskim systemie refundacji terapii farmakologicznych brakuje środków na finansowanie trzeciej i kolejnych linii leczenia.

Jak pomóc pacjentom z rakiem jelita grubego?
źródło: TV wPolsce.pl

Rak jelita grubego rzadko daje czytelne objawy w początkowej fazie rozwoju,  co nie sprzyja wczesnej diagnozie i stwarza złudne poczucie bezpieczeństwa. Złudne – bowiem każdego roku na raka jelita grubego zapada 18 tysięcy Polaków, z  której to grupy - 12 tysięcy umiera. Dziennie średnio umierają 33 osoby. Dynamika zapadalności na tę chorobę jest jedną z najwyższych w Europie. Najnowsze dane pokazują, że w 2025 r. na nowotwór ten zachoruje ok. 15 000 mężczyzn i 9 100 kobiet – łącznie ponad 24 100 osób. 

W ogólnych statystykach dotyczących pięcioletnich przeżyć w Europie Polska znajduje się na przedostatniej pozycji. Pięcioletnie przeżycia są o 10 punktów procentowych niższe niż we Francji czy Niemczech.

Charakter tego raka nie sprzyja wczesnej diagnozie tylko na podstawie obserwacji objawów. Ogromne znaczenie ma w tym przypadku badanie profilaktyczne – kolonoskopia. Niestety zgłaszalność na te badania przesiewowe to zaledwie 17%.

- Niezwykle ważne jest, aby wykryć raka w jak najwcześniejszym stadium – to jest absolutnie kluczowe. Rak jelita grubego jest chorobą o niekorzystnym przebiegu, ale z drugiej strony jest wiele czynników modyfikowalnych przez człowieka, które mogą sprawić, że nie zachoruje. Dziś przyjmuje się, że nawet 100% nowotworów jelita grubego powstaje na bazie polipa, który rośnie w przewodzie pokarmowym i zanim powstanie z niego rak mija ok. 7-12 lat. Wykrycie takiej zmiany podczas kolonoskopii daje możliwość natychmiastowego usunięcia jej podczas badania pętlą diatermiczną. Przyjmuje się, że na około 30 kolonoskopii ratuje się ok. 30 osób przez rakiem jelita grubego. To jest dobrodziejstwo, z którego Polacy nie korzystają – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Marek Wojtukiewicz, kierownik Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, ordynator Oddziału Onkologii Klinicznej w Białostockim Centrum Onkologii.

W uzupełnieniu leczenia chirurgicznego stosuje się chemioterapię. Szczególnie wtedy, gdy jest to nowotwór rozsiany. Nowotwory leczy się terapią sekwencyjną. Oznacza to, że istnieje kilka linii leczenia. Stosuje się jeden program leczenia jednym lub kilkoma lekami chemicznymi lub lekami ukierunkowanymi na cele molekularne. Kiedy dochodzi do progresji choroby, wyczerpuje się skuteczność leków – wówczas przechodzimy do następnej linii leczenia. Wdraża się inny program chemioterapii. Przy kolejnej progresji włącza się trzecią linię leczenia, potem następną i kolejne.

- Pacjenci chorujący na raka jelita grubego często są w dobrym stanie ogólnym. Mogą normalnie funkcjonować w społeczeństwie, w rodzinie, zawodowo. Bardzo istotne jest więc – i dla chorych, i dla całego społeczeństwa, aby te osoby były aktywne. W tym celu włącza się właśnie kolejne linie leczenia. Problemem jest u nas to, że w pewnym momencie – po II linii leczenia – nie mamy dostępu do nowoczesnym refundowanych leków, które można podać w trzeciej i kolejnych liniach leczenia. I to nas odróżnia od Europy Zachodniej… - wyjaśnia profesor Wojtukiewicz.

- W zeszłym roku zakończyłam leczenie drugą chemioterapią. Nowotwór zatrzymał się i nie rośnie. Jeśli jednak uaktywni się znowu, to dla mnie w Polsce nie ma leczenia. Tak jak dla tysiąca innych polskich pacjentów, którzy nie kupią tego leku z własnej kieszeni lub nie wyjadą leczyć się do jednego z pozostałych krajów Unii Europejskiej, gdzie to leczenie jest refundowane – są zdani na powolne umieranie… Czuję się tak, jakbym siedziała na bombie z opóźnionym zapłonem. Od dwóch lat nasze Stowarzyszenie Pol-lko walczy o to, aby to leczenie było i w naszym kraju dostępne – opowiada Dorota Kaniewska z Polskiego Towarzystwa Stomijnego Pol-ilko

- Lekarze starają się zabezpieczyć pacjentom optymalne leczenie. A takie leczenie jest dostępne w Polsce , tylko nie jest refundowane. Możemy je wykorzystywać tylko w ramach prowadzonych programów opłacane przez firmy farmaceutyczne. Dodatkową zaletą tego leczenia jest to, że lek jest w postaci tabletek, a więc pacjent może pracować, nie musi kłaść się do szpitala, nie musi być odseparowany od rodziny. Jeśli firma wycofałaby się z darowizn, przy braku refundacji tracimy możliwość leczenia pacjentów – opisuje punkt widzenia polskich lekarzy profesor.

Według szacunków koszt refundacji w pierwszym roku to 7 mln złotych, w kolejnym – 16 mln złotych.

Czy w skali wydatków państwa jest to koszt zbyt duży aby sfinansować leczenie polskich pacjentów, pozwalające im na aktywne, dobrej jakości, produktywne  życie. Może warto spojrzeć na ten wydatek jak na inwestycję a nie koszty…

Całość rozmowy można obejrzeć tutaj:

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.