Oszustwo czai się za każdym rogiem, a niekiedy przekracza próg naszego mieszkania. Teoria spiskowa czy czarna rzeczywistość kreowana w białych rękawiczkach?
Według UOKiK ze skarg napływających
do Urzędu wynika, że Telefonia Polska Razem, oferując usługi telekomunikacyjne
przez telefon oraz w domach klientów, głównie osób starszych, wprowadza ich w
błąd. Zdaniem urzędu przedstawiciele tej firmy podają się za operatora, z
którym konsument ma aktualnie zawartą umowę i przedstawiają podpisanie
dokumentów jedynie jako zmianę dotychczasowych warunków. W rzeczywistości klient
pod wpływem błędnych informacji zmienia operatora i zawiera nową umowę (podaje
PAP).
Spółka PGT, działająca pod nazwą
Telefonia Polska Razem, nie narusza zbiorowych interesów konsumentów i wyraża
swój sprzeciw wobec dyskryminujących działań urzędów, podała firma w oświadczeniu
(również za PAP).
W tekście PAP padają nazwy jeszcze
innych firm, które dopuszczają się podobnych praktyk w branży
telekomunikacyjnej. UOKiK opiera się na napływających do niego skargach. My
znamy przypadek bezpośredniego zetknięcia się z działaniem takiego przedstawiciela.
Tu akurat chodziło o przedstawiciela sprzedawcy energii elektrycznej, ale to
tylko dowodzi, że branża nie stanowi ograniczenia dla tego procederu. Mieszkanie
osoby po osiemdziesiątce, scenariusz jak w skargach do UOKiK: ściema na temat
atrakcyjniejszych niż dotychczasowe warunków i ani zająknięcia się o zmianie sprzedawcy,
wręcz sugestia, że jest się przedstawicielem aktualnego. Błędem seniora było
to, że w ogóle wpuścił tę osobę do mieszkania i zaczął rozmowę, potem jednak
coś zaczęło budzić jego podejrzenia i poprosił o czas na zastanowienie się. Przedstawiciel
zostawił umowę i miał za pół godziny wrócić. Wtedy w mieszkaniu niedoszłej ofiary pojawiła
się córka i przeczytała z ojcem treść umowy, z której oczywiście wynikała rezygnacja
z dotychczasowego sprzedawcy i nawiązanie współpracy z zupełnie innym. Nie określała
ona jednak, w jaki sposób miałoby to nastąpić, podobnie jak nie zawierała czytelnych
warunków, które miały być przecież korzystniejsze od poprzednich - niestety
tylko w ustnym przekazie przedstawiciela operatora. Gdy wrócił ów przedstawiciel-naciągacz,
otrzymał z powrotem niepodpisaną umowę. Córka niedoszłego klienta wystosowała skargę do
firmy, w imieniu której działał ów domokrążca, i oczywiście otrzymała pełną
sloganów odpowiedź w stylu podobnym do tego, w jakim został sformułowany przez
firmę Telefonia Polska Razem sprzeciw wobec ostrzeżenia konsumenckiego UOKiK.
Firma, o której mowa w naszym przykładzie, też miał trójczłonową nazwę, niestety
również zawierającą słowo Polska.
Trzeba by naprawdę olbrzymiej
naiwności, żeby uwierzyć, że te autentyczne sytuacje były wynikiem kreatywności
pojedynczych przedstawicieli handlowych i w żaden sposób nie były inspirowane
przez ich mocodawców. Nie ma się co oszukiwać, tacy domokrążni przedstawiciele
to raczej nie są wieloletni sprawdzeni pracownicy, a osoby doraźnie zatrudniane
na warunkach, które nie budują silnej więzi z pracodawcą skutkującej dbałością o jego wizerunek - żeby rzecz ująć
najdelikatniej. Są to często także ludzie mało wyrafinowani - żeby znowu nie używać
słów dosadniejszych. Nie zawsze ich cwaniackie skłonności da się utemperować szkoleniami,
wpajaniem standardów firmy, dla której mają pracować. Odróżnijmy jednak indywidualną radosną twórczość tych przedstawicieli w zakresie różnych „chwytów handlowych”
od zmasowanego działania wg tego samego scenariusza. Wniosek, że ci ludzi byli
szkoleni do takich właśnie działań, nasuwa się w sposób oczywisty.
Czytamy o oszustwach „na wnuczka”, „na
policjanta” itp. Tamci oszuści działają małymi grupami, nie w sposób
zinstytucjonalizowany, nie tworzą dokumentów, robią "numer na raz" z daną osobą.
Na tym różnice się kończą. Firma, która jest w posiadaniu podpisanej umowy i
może na jej mocy egzekwować systematycznie pewne sumy, jest kryta w porównaniu
z amatorami udającymi wnuczków, ale oszustwo jest oszustwem. Mimo opracowanego
planu ukrywania jego dowodów, wreszcie znajdzie się ktoś, kto je zdobędzie, tym
bardziej że przedstawiciele popełniają błędy, jak ten, który zostawił umowę w
mieszkaniu niedoszłego klienta, pewnie w nadziei, że jest jeszcze szansa na jej
podpisanie. Na dodatek wystąpiła nieprzewidziana okoliczność w postaci osoby
trzeciej, bardziej świadomej zagrożeń. Niestety do kompletu potrzebne
byłoby jeszcze nagranie z jego wypowiedzią, która pozostawała w ewidentnej sprzeczności
z przedstawionymi dokumentami. A i wtedy z pewnością przysyłająca go firma wyłgałaby
się, twierdząc, że przedstawiciel działał w ten sposób samowolnie i że pozostaje
to w „sprzeczności z przyjętymi przez firmę wysokimi standardami obsługi
klienta”, do czego dodano by jeszcze dalsze ble, ble, ble.
Dzięki nagłaśnianiu takich spraw i ostrzegawczym
działaniom UOKiK firmy dopuszczające się tego typu oszustw, jeśli nawet z braku
oczywistych dowodów nie poniosą odpowiedzialności karnej, przynajmniej będą
musiały zaprzestać swoich praktyk, bo zostaną one - w jakiejś mierze już to się
stało - skompromitowane. Będą - rzecz jasna - wymyślać nowe. Pozostaje być czujnym.